poniedziałek, 29 sierpnia 2011

don't dare to stop me, Preston

Jak ty mnie, Preston, żegnasz? Takim deszczem, takim chłodem? Nie może być dobrze między nami, Preston, o nie. Znowu wieczorem rozcieram ręce z zimna, znowu parasol, rękawiczki i wszystko co ciepłe. To niepoważne. Ale widzisz, Preston, to już ostatnie nasze rozmowy. Już Cię zbyt wiele razy nie przeklnę, ani nie pochwalę. Nie będę Cię już perfidnie szantażować, mówiąc, że albo coś z tą pogodą zrobisz, albo się dzisiaj nie zobaczymy. A Ty nie roześmiejesz mi się w twarz. Ja już sprawdzam prognozę pogody dla Wrocławia, Preston, i pewnie to Cię tak rozzłościło.

Zdarłam na Twoich ulicach dwie pary butów. Kilometry do szpitala trudno przecież zliczyć. Nic tu po mnie nie zostanie, ale przecież zostawianie czegoś po sobie nigdy nie wydawało mi się szczególnie pociągające. Zabieram kilka kasztanów i obrazki z kolejnego małego kawałka świata, kolejny puzel do układania w głowie wieczorami.

Czuję się już tak, jak w moim mniemaniu czuje się koń w boksie startowym przed wyścigiem. Don't dare to stop me, Preston :)

2 komentarze:

  1. jakaż personifikacja i ileż apostrof!
    takie to, powiedziałbym, renesansowe

    OdpowiedzUsuń
  2. przerost formy nad treścią? tak, to bywa moim życiowym problemem.(ściskam, P.). :)

    OdpowiedzUsuń