sobota, 6 sierpnia 2011

because we really got stuck

Dobre rzeczy o angielskim systemie ratownictwa medycznego można pisać długo, bo jest ich wiele. Można pisać o sprzęcie, o jasnych algorytmach i procedurach, a na koniec można coś dodać o laptopach z dotykowymi matrycami, w które wyposażone są karetki. Jeszcze warto napisać o herbacie, którą ratownicy robią sobie na SORze, kiedy przywożą pacjenta. Kultura pracy jest tym czego zazdroszczę im najbardziej, zazdroszczę każdego dnia.

Kolcem na tej angielskiej róży będzie historia o GPSie, który wyprowadził nas w pole. Karetka pędząca polną drogą, nad nami warkot helikoptera i to dziwne wrażenie, że jestem w środku filmu akcji. Niestety pole kartofli zalane wodą okazało się przeszkodą nie-do-przebycia - utknęliśmy jakieś 300 m od miejsca w którym wylądowało śmigło. Z całym sprzętem na plecach, w rękawiczkach, kamizelkach wyskoczyliśmy z karetki i bezradnie stanęliśmy w błocie. A wystarczyło pojechać asfaltem od drugiej strony. Bezradne spojrzenia ratowników, piękna pogoda i oczywiste skojarzenie ze skeczem łowców.b wywołały na mej twarzy uśmiech totalny. Because we really got stuck. A więc idź na północ, weź drzwi, PS dołączę.

Przy okazji tej radosnej wycieczki na wieś przyuważyłam, że wiejskie drogi nie odbiegają tu poziomem drogom z głębokiej zamojszczyzny, natomiast krowy są brudniejsze.

Za moim oknem pojawiła się dzisiaj piękna tęcza, co nie rekompensuje mi wprawdzie Woodstocku z Wojtkiem Mannem w Akademii Sztuk Przepięknych ale jednak cieszy gębę od ucha do ucha.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz