piątek, 27 maja 2011

why so sed? nobody died!

W szpitalu zaakceptowali bez mrugnięcia okiem moją kartę szczepień, tworzoną na podstawie ksera z przed kilku lat, pięknie podbitą w Katedrze Chorób Zakaźnych Wieku Dziecięcego. I pewnie dlatego pobierali mi krew bez rękawiczek (żart, nie wiem dlaczego). Testy zajmą tydzień i do tego czasu nie mam prawa dotykać pacjentów, co jest dosyć logiczne i aż szkoda, że u nas nie można tego przestrzegać, przecież to takie proste. Na dodatek, wbrew moim przypuszczeniom nie obciążyli mnie żadnymi kosztami, wręcz zaproponowali darmowe doszczepianie przeciwko HBV.

Tymczasem staram się tu zadomowić z całych sił - na przykład mam już swoje ulubione BBC radio 2, które sponsoruje cytat dnia ("Why so sed? Nobody died!").

Nawet na mieście nie gubię się już tak bardzo, prowadzi mnie skutecznie google maps. Przemiły operator komórkowy o2 do karty sim za 10 funtów dorzucił mi 500Mb internetu, czym zaskał sobie moją lojalność przynajmniej do wyjazdu z Preston. Takich taryf życzymy sobie w Polsce.

Nadal jest mi zimno, dzisiaj zaczęłam chodzić w rękawiczkach. Mamy tutaj wietrzne 12 stopni. Ale za to pokazało się trochę błękitnego nieba, a kilka razy przebiły się promyki słońca. Lato podobno było w kwietniu. Super, po prostu ekstra.

Udało mi się obejrzeć Moor Park, jedyne miejsce którego nie widziałam jeszcze w Preston, wszystkie inne są na Google Street View. Park jest fantastyczny. Trzeba angolom przyznać, że parki i pola golfowe mają bajeczne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz